Nasze pasje

PASJE;

Cześć, mam na imię Weronika, a na tej stronie chciałam opowiedzieć nieco o moich zainteresowaniach i podzielić się z Wami swoimi zajęciami poza szkołą. Teoretycznie trochę nie wiem o czym mogę tu pisać, ale chyba wystarczy, że napiszę to co niesie mi się na język. Od dawna miałam zamiar podzielić się z kimś swoimi przemyśleniami, jednak strach przed zwracaniem na siebie uwagi i robieniem czegoś innego w moim małym mieście były dla mnie zbyt ryzykowne. Piszę to w sumie tylko dlatego, że muszę zrobić stronę na informatykę, dlatego pewnie jedyną osobą, która to przeczyta będzie moja nauczycielka, dlatego jeśli Sorka pofatygowała się żeby to przeczytać to jest mi niezmiernie miło. Nie zwlekając przejdźmy do tematu tej strony, czyli głównie mnie, ale dziś skupimy się na ekscytujących pasjach. smile

 

Myślę, że warto zacząć od tego, jak narodziła się moja pasja. Więc zaczynajmy...

 

Mając 9 lat pierwszy raz pojechałam z rodzicami i przyjaciółmi w góry zimą. Razem z rodzicami zdecydowaliśmy się na jazdę na nartach. Można powiedzieć, że byliśmy samoukami, ale jakoś szło. Powinnam teraz przyznać, że narciarstwo nie było dla mnie zbyt porywającym zainteresowaniem, dlatego zdecydowałam się na jego porzucenie. Rok później znów pojechaliśmy w góry, jednak wtedy stwierdziłam że pora na spróbowanie czegoś nowego. Był to snowbaord! I tak właśnie narodziła się ogromna miłość <3

 

Początkowo jako jedyna w rodzinie jeździłam na snowboardzie, jednak z czasem mój tata podzielił ze mną tę pasję. Aktualnie razem wyjeżdżamy do Włoch każdego roku. Trzeba przyznać, że już przed wakacjami mamy zarezerwowany termin na kolejny marcowy wyjazd w Alpy. Mogę Wam trochę opowiedzieć o naszych wypadach, bo wydają się być dosyć ciekawe i zabawne. laughing

 

 Może zacznę od tego, że wyjazdy z moim tatą są niesamowicie ekscytujące, ale również pełne wyznawań, ponieważ mój tata będąc w swoim raju zachowuje się jak typowy nastolatek, dlatego często zdarzają nam się zabawne sytuacje. Opowiem wam teraz o jednej z nich. Nie zapomnę jej do końca życia.

 

Wydaje mi się, że najśmieszniejszą  sytuacją jest nasze nieporozumienie z kierowcą pewnego autobusu. Muszę wspomnieć, że na stronie naszego apartamentu napisane było, że wszystkie autobusy są bezpłatne, wiec w tym przekonaniu weszliśmy do jednego z nich i spokojnie usiedliśmy. Nagle kierowca zaczął krzyczeć do nas coś po niemiecku. Tata podszedł do kierowcy i zaczął pytać o coś po angielsku. Podeszłam do nich widząc, że chyba nie mogą się dogadać i zaczęłam słuchać kierowcy. Mówił coś o tym, że wymaga od nas jakiejś karty i jeszcze coś innego trudnego do zrozumienia. Postanowiłam uniknąć bezpotrzebnej kłótni wiec spojrzałam się na tatę i krzyknęłam "Łoooo?". Mój tata odpowiedział do mnie to samo, a zrezygnowany kierowca machnął ręką i wskazał nam krzesła. My usiedliśmy, a on ruszył. Właśnie w taki sposób udało nam się uniknąć zbędnego konfliktu. tongue-out



Dodaj komentarz






Dodaj

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl